piątek, 14 marca 2014

Zastanawiając się nad właściwą diagnozą przepisz tym czasem witaminę C







Jeżeli masz stronę internetową i znasz moc witaminy C, nawet w przypadku przeziębień czy grypy, proszę zalinkuj tą stronę. Wyślij e-maile do znajomych na ten temat. Musimy zmusić do uczciwego zbadania i wykorzystania wielokrotnych dawek witaminy C. To, jak się mają sprawy z obecnym wykorzystywaniem dużych ilości witaminy C nie zostanie zbadane.
Uczciwe zbadanie askorbinianu nie jest w finansowym interesie przemys
łu farmaceutycznego. Ale oni nie mogą kontrolować Internetu i możemy wymusić dyskusję na ten temat (…)”




.
 
"Zastanawiając się nad właściwą diagnozą przepisz tym czasem witaminę C"
- dr Frederik R. Klenner, fascynat działania witaminy C,
dla swoich słuchaczy i kolegom po fachu, stworzył powyższe hasło

     Większość z nas słyszała o witaminie C, czyli kwasie askorbinowym. Większość z nas próbowała nawet leczyć nią przeziębienie czy grypę. Ci, którym nie pomogła, odrzucili ją z pogardą. Wielu innym dodatkowe dawki witaminy C ułatwiły szybki powrót do zdrowia.
Czemu witamina nie zadziałała we wszystkich wypadkach?
Czy błąd polegał na zbyt małych dawkach?
Czy istnieje jakiś katalizator, bez którego witamina nie przedstawia żadnej wartości?
 
    Spis treści:
1/ Medycyna na złym kursie



 

W latach trzydziestych – po udanym eksperymencie syntezowania witaminy C w warunkach laboratoryjnych – wielu praktykujących lekarzy zaczęło gromadzić przyczynki informujące o leczniczych właściwościach tej witaminy zażywanej w dużych ilościach, wielokrotnie przewyższających domniemaną normę dzienną. Ludzie przyjmujący uderzeniowe dawki zdrowieli z najprzeróżniejszych chorób lub utrzymywali doskonałe samopoczucie.


W tym samym okresie chemicy rozpoczęli pracę nad wyodrębnianiem i syntezą leków, które wykazywały zdolność niszczenia szkodliwych drobnoustrojów, szczególnie bakterii, pomagając zapobiegać chorobom zakaźnym. Niemcy jako pierwsi dokonali syntezy Prontozilu, pierwszego leku sulfamidowego. Rozpoczął się międzynarodowy wyścig. Na początku lat czterdziestych zaczęto produkować penicylinę przy użyciu zwykłej pleśni. Odkryto możliwość ekstrahowania rozmaitych mycyn z różnych rodzajów pleśni i roślin i wykorzystania ich jako leki farmakologiczne.





Zasługi witaminy C – leczniczej substancji pozbawionej skutków ubocznych – nie przyciągały uwagi świata w równym stopniu, co spektakularne cuda medyczne czynione przez nowo wyprodukowane leki.

Współczesna medycyna spełnia odwieczną obietnicę uwolnienia ludzkości od koszmaru chorób zakaźnych. 
W międzyczasie zepchnięto doniesienia o tej jednej z najsilniej działających substancji leczniczej do archiwów przechowujące naukowe wydawnictwa medyczne, a kuracja witaminą C pozostała domeną nielicznych lekarzy o zadziwiającej przenikliwości. 

Doktor Beasley podkreśla, że narodziny ery leków spowodowały przesunięcie środków umożliwiających finansowanie badań na doświadczenia poświęcone rozwojowi farmaceutyków, choć rozwój dietetyki przedstawiał równie zachęcającą perspektywę. 
W ciągu kilku ostatnich lat Narodowy Instytut Rakowy wydał zaledwie jeden procent swoich funduszy na badania poświęcone zagadnieniom higieny żywienia i to pomimo oświadczenia złożonego w 1977 roku przez zastępcę dyrektora Instytutu przed specjalną komisją senacką, w którym przypisał sześćdziesiąt procent zachorowań na nowotwór złośliwy wśród kobiet, a czterdzieści wśród mężczyzn, nieprawidłowemu odżywianiu.


W medycynie Zachodu, kładzie się nacisk na leczenie choroby, która jest uważana za niefortunny przypadek. Większość lekarzy nie była kształcona w kierunku zapobiegania chorobom przez dietę. Przykładowo, liczba szkół medycznych w USA wynosi 125, liczba szkół medycznych z wymaganym kursem odżywiania to zaledwie 30. Przeciętna długość kursu z odżywiania w takiej szkole, podczas 4 lat studiów medycznych w USA to zaledwie 2,5 godziny. Jak zatem przyszły lekarz ma zgłębić na studiach wszystkie tajniki podstawowej przyczyny chorób jaką jest zła dieta i brak składników odżywczych m.in. witamin i minerałów?
Ponieważ na Akademii Medycznej nie ma nacisku na profilaktykę i leczenie odpowiednią dietą, niemal całkowicie zapomniano o roli, jaką witamina C pełni w leczeniu chorób, w tym chorób nowotworowych i zakaźnych, a temat ten jest ignorowany, a nawet wyśmiewany.
Na szczęście, wielu praktykujących lekarzy kwestionuje dawne założenia i bada możliwości prewencji przede wszystkim przez odpowiedni sposób odżywiania się i inne proste środki.

        

Laureat nagrody Nobla [ściślej – dwóch nagród Nobla – przyp.tłum], pisarz, fizyk, i chemik, dr hab. Linus Pauling, przez całe dziesięciolecia cierpiał pod ostrzałem niezasłużonej krytyki za swoje entuzjastyczne poglądy na temat witaminy C.

Doktor Pauling doniósł, że witamina C niezbędna w organizmie jest dla prawidłowego przebiegu  procesów fagocytozy (pochłaniania drobnoustrojów chorobotwórczych przez białe krwinki).


Krwinki odżywione witaminą C działają energicznie, a te o niskim stężeniu witaminy C reagują niemrawo. 

Prawdopodobnie największa pogarda spotkała jego wczesne prace poświęcone antyrakowemu działaniu tej witaminy. Na próżno publikował dowody potwierdzające swoją teorię – lekarze alopaci ani o krok nie ruszyli się z wygodnie okopanych pozycji odrzucających świadectwo o potencjale witamin jako środków leczniczych. 
Od jakiegoś czasu sytuacja zaczęła się zmieniać na korzyść zwolenników poglądów Paulinga.

Na krótko przed śmiercią, a dożył 93 roku życia, powiedział:, że swoje zdrowie zawdzięczał w głównym stopniu witaminom i minerałom, a szczególnie przyjmowaniu dużych dawek witaminy C. I choć zmarł na raka, wierzył, że dzięki witaminom i minerałom udało mu się odsunąć początek i opóźnić znacznie rozwój choroby przynajmniej o 20 lat. Głęboko wierzył, że może ona odwlec choroby i wydłużyć życie. 

Napływające ze wszystkich stron świata informacje wykazują dzisiaj, iż miał rację. Twierdził, że odkąd zaczął przyjmować duże dawki witaminy C w 1965 roku, nie chorował nawet na zwykłe przeziębienie. 
Pojedyncze tabletki zawierające tę witaminę zaczął przyjmować w roku 1941. Potem zwiększył dzienną dawkę do 18 gram.

Doktor Pauling był przekonany, że można żyć dłużej nawet o 12-18 lat, przyjmując codziennie 3,2 –12 gram witaminy C, ilość porównywalną z zawartością witaminy C z 50 -170 pomarańczy.



3/ Rola witaminy C w odżywianiu

Przeprowadzono już dostatecznie wiele badań – stosując sprawdzone metody podwójnie ślepej próby klinicznej, z udziałem grupy kontrolnej zażywającej placebo – by upewnić się, witamina rzeczywiście posiada wiele cennych właściwości leczniczych.
Prawie wszyscy słyszeli już o angielskich marynarzach, którzy podczas długich podróży w szesnastym i siedemnastym wieku padali ofiarą szkorbutu. 

Wiemy, że spożywanie owoców, co dzień lub, co dwa dni jest koniecznością, o ile pragniemy uniknąć krwawienia dziąseł, depresji, uczucia wszechogarniającego zmęczenia lub poważnej choroby zakaźnej. 

Jak to się dzieje, że dorastamy i żyjemy wolni od tego rodzaju powikłań zdrowotnych? Czy w spożywanych przez nas pokarmach znajdują się dostateczne ilości cennej witaminy? Jak można się o tym dowiedzieć?


Organizmy naczelnych – małpiatek, małp, ludzi nie potrafią wytwarzać witaminy C z cukrów prostych, jak to czynią niemal wszystkie pozostałe kręgowce z wyjątkiem świnek morskich. 
Widocznie w procesie ewolucji naszych gałęzi gatunkowych okazało się, że wątroba ma tyle innych, niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania organizmu zadań, a w pokarmach dostępnych w przyrodzie znajduje się wystarczająco dużo źródeł naturalnej witaminy C w postaci świeżych owoców i warzyw, że siły ewolucji uznały enzym zwany oksydazą laktonu kwasu 1-gulonowego, aktywizujący przemianę glukozy w kwas askorbinowy, za zbędny w składzie związków chemicznych produkowanych w organizmie człowieka.

 Doktor Linus Pauling obliczył, że nasi pradawni przodkowie, myśliwi i zbieracze runa leśnego, spożywali dziennie około 600 miligramów witaminy C, karmiąc się chudym mięsem, warzywami i owocami. Ilość ta przekraczała 10-krotnie dawkę wystarczającą, by zapobiec szkorbutowi i obecnie przyjętą dawkę dziennego zapotrzebowania organizmu na witaminę C.

Na obszarach ubogich w krzewy i drzewa owocowe tubylcy odkryli inną metodę utrzymania zdrowia – jedli surowe gruczoły nadnercza. Rozrywali tuszę świeżo upolowanego zwierzęcia, wyszukiwali nerki i położone w pobliżu gruczoły nadnerczy, wyciągali je i dzielili między członków plemienia. Wiedzieli, że jeśli nie uda im się spożyć tego specjału, co kilka dni, zaczną słabnąć i chorować, a w końcu umrą. W gruczołach nadnerczy znajduje się więcej witaminy C niż w jakiejkolwiek innej części ciała. (Być może dlatego witamina C jest absolutnie niezbędna dla ochrony przed chorobami rozwijającymi się na tle stresu). Wysoką zawartością i zapotrzebowaniem na witaminę C charakteryzują się systemy wewnątrzwydzielnicze: przysadka, podwzgórze, nadnercza i inne gruczoły.



4/ Witamina C - obrona niewinności

Z artykułu w renomowanym czasopiśmie naukowym Nature świat mógł się dowiedzieć o badaniach, które jakoby wskazują że przyjmowanie witaminy C w większej od oficjalnie zalecanej dawki dziennej (600mg) może spowodować nawet raka. Oto kilka opinii na ten temat:
 
Profesor Światosław Ziemlański z Instytutu Żywności i żywienia, jeden z najwybitniejszych w Polsce specjalistów w dziedzinie prawidłowego żywienia: „To nie jest wcale dowód, ja nadal biorę 600-miligramową dzienną dawkę witaminy C.”
 
Gyula Kulascar, biochemik, adiunkt Akademii Medycznej  Pecs, odkrywca układu tzw. biernej obrony organizmu przed nowotworami, wykorzystującego również witaminę C:
 „To jest śmieszne! Do jakich uszkodzeń genetycznych mogło by dojść w ciągu sześciu tygodni w skutek tak małej dawki? Na podstawie co najmniej 40 badań klinicznych mogę stwierdzić, że witamina C nie jest szkodliwa nawet w dużych dawkach.”
 
Profesor Miladin Mirilov, jugosłowiański biochemik, specjalista w dziedzinie żywienia, ekspert Światowej Organizacji Zdrowia: „Byłbym zaskoczony, gdyby ktokolwiek zdołał udowodnić, że taka dawka witaminy C jest szkodliwa. To nie przypadek, że w uregulowaniach Unii Europejskiej podniesiono do 2000mg”
 
Profesor nauk medycznych, Józef Puscok, dyrektor ds. naukowych w Krajowym Instytucie Medycyny Sportowej: „ Na podstawie jednego opracowania nie można wyciągnąć takiego wniosku. Do skutecznej profilaktyki zdrowotnej wystarcza 60 mg witaminy C. Mogę to stwierdzić za pomocą ponad 100 obserwacji międzynarodowych.”

Profesor medycyny z Alabamy, Emanuel Cheraskin przyjmujący 5 gram witaminy C dziennie twierdzi:
"Z doświadczeń wynika, iż przyjmowanie witaminy C może dodać lat życiu i życia upływającym latom".


Wiadomo, że biochemik Linus Pauling, dwukrotny laureat nagrody Nobla przyjmował ok. 18 tysięcy mg (tj.18 gram !!!) witaminy C dziennie przez ponad 30 lat. Wiemy już, że umarł w wieku 94 i to nie z powodu przedawkowania witaminy C.
Zwróćmy uwagę, że pożywienie małp zawiera blisko 50 razy więcej interesującej nas substancji niż żywność człowieka (tj. blisko 3 gramy dziennie). 
Ludzie zajmujący się hodowlą małp do celów eksperymentalnych doskonale wiedzą, że podawanie zwierzętom dużych ilości witaminy C jest niezbędne. Optymalną dawkę dla małp ustalili metodą prób i błędów. Ciekawe, że w stosunku do ludzi nie poczyniono jeszcze takich ustaleń.

 W dzisiejszym świecie pełnym chemikaliów i narażającym na stres, nawet kierunki konserwatywne wyznaczają pożądaną dawkę jako 300-400 mg witaminy C. Oficjalnie zalecana w wielu krajach dawka 60 mg wystarcza właściwie tylko do tego, żeby zęby nie wypadały z powodu szkorbutu. 

Na podstawie powyższych danych niechaj każdy sam oceni, czy zadowoli się uniknięciem szkorbutu i profilaktyka 60mg, czy raczej wybierze szeroką ochronę antyoksydacyjną przyjmując 2 gramy witaminy C dziennie zgodnie z zaleceniami Unii Europejskiej (porównywalna ilość do 4 tabl. C 500 lub do 2 tabl. C 1000 dziennie).


5/ Walka przeciw nowotworom

W
1990 roku Amerykański Instytut Onkologiczny wydał oświadczenie, iż „witamina C wykazuje szeroki wpływ na różnorodne funkcje biologiczne. Jest chyba najaktywniejszym związkiem wśród składników żywnościowych”.  
W 1991 roku placówka ciesząca się renomą w świecie nauk medycznych, Narodowy Instytut Onkologiczny, zorganizował przełomowe sympozjum poświęcone udziałowi witamin C w leczeniu chorób nowotworowych.
Według słów doktor Gladys Block, specjalisty epidemiologa z Wydziału Zapobiegania Rakowi tegoż Instytutu, witamina C dowiodła swej wartości jako czynnik zapobiegający rakowi płuc, krtani, jamy ustnej, przełyku, żołądka , okrężnicy, odbytnicy, trzustki, pęcherza moczowego, szyjki macicy, śluzówki macicy, sutka oraz złośliwego guza mózgu u dzieci.

Z ogólnej liczby  47 badań przeprowadzonych nad leczniczym oddziaływaniem witaminy C  34 potwierdziły jej skuteczność. Naukowcy stwierdzili: „Gdybyśmy mieli do czynienia z działaniem przypadku,  tylko w jednym  lub dwóch z czterdziestu siedmiu podjętych eksperymentów uzyskano by statystycznie znamienne wyniki”. Rezultaty były zaś nawet jeszcze bardziej zaskakujące: ludzie , którzy należą do grupy górnych dwudziestu pięciu procent pod względem ilości zażywanej witaminy C, narażeni są na dwukrotnie mniejsze ryzyko zachorowań na raka niż ludzie należący do grupy dolnych dwudziestu pięciu procent – spożywających najmniejsze jej ilości. 

Witamina C stosowana w dużych dawkach, uniemożliwia przekształcenie się w nitrozoaminy azotynów i azotanów znajdujących się w pożywieniu (dodatki spotykane najczęściej w wędlinach). Większość nitrozoaminy ma działanie rakotwórcze i może powodować raka żołądka lub nowotworu złośliwego jelit.  Specjalista od oczyszczania organizmu G.P.Małachow, zaleca na 1 gram spożywanego białka zwierzęcego, zastosować 1 gram witaminy C w celach przeciwdziałania gniciu białka w jelicie. Więcej tutaj.

Badania Amerykańskiego Narodowego Instytutu Onkologicznego wykazały, że dzienna dawka 5 gram witaminy C zwiększa produkcję limfocytów w organizmie, a dawka w granicach 10 g jest jeszcze skuteczniejsza. Witamina C wykazuje zbawienny wpływ na naszych małych sojuszników  - limfocyty T.

W odniesieniu do układu immunologicznego witamina C wspiera funkcjonowanie gruczołów nadnerczy w okresach natężonego wysiłku, stymuluje produkcję interferonu niezwykle pomocnego podczas leczenia w chorobach nowotworowych, wzmacnia działanie przeciwwirusowe, przeciwgrzybicze i przeciwbakteryjne białych krwinek. 
Niedobór witaminy C powoduje spadek liczby limfocytów T, na których opiera się działanie układu immunologicznego.

Dr Ewan Cameron, specjalista od nowotworów, w latach 60-tych podawał pacjentom w końcowej fazie choroby nowotworowej 10g witaminy C dziennie i zaobserwował, że żyli oni cztery razy dłużej niż chorzy nie stosujący witaminy C. Od tamtej pory przeprowadzono wiele prób, które doprowadziły do wniosku, że "istnieją bardzo istotne dowody ochronnego działania witaminy C w nowotworach hormono-niezależnych".

W 1991 roku Narodowy Instytut Onkologiczny, zorganizował sympozjum poświęcone udziałowi witamin C w leczeniu chorób nowotworowych. Dr Morton A. Klein, specjalista w dziedzinie ekonomii zdrowotnej, pełniący uprzednio funkcję konsultanta Ministerstwa Zdrowia , Wykształcenia i Opieki Społecznej w rządzie Stanów Zjednoczonych, dyskutował o wynikach tego sympozjum z wieloma lekarzami i naukowcami. Wielu z nich do tego stopnia zaintrygowały doniesienia o wynikach konferencji, że „zamierzali sami zwiększyć dzienną dawkę witaminy C do tysiąca lub więcej miligramów”.

W około 120 opublikowanych sprawozdaniach, z badań witaminę C porównuje się do szczepionki przeciwnowotworowej. 
Osoby przyjmujące witaminę C są o 50% mniej narażone na ryzyko  zachorowania  na nowotwory, szczególnie nowotwory żołądka, przełyku, trzustki i jamy ustnej, ale również szyjki macicy, odbytu i sutka niż osoby, które jej nie biorą. 
Tak wynika z badań doktor Gladys Block z Uniwersytetu Kalifornijskiego.   
Pięć posiłków zawierających owoce i warzywa dostarcza 200-300mg naturalnej witaminy C – wystarczająco dużo, by powstrzymać rozwój nowotworów. Ale dla lepszego zabezpieczenia trzeba dawkę uzupełniać.

A co na to Twój lekarz?


Czy ma tyle wiadomości na temat naturalnej witaminy C?


Do dziś spotykamy lekarzy, którzy wprost zabraniają stosowania pacjentom witaminy C podczas chorób zakaźnych czy nowotworowych, nie podają jej również podczas infekcji grzybiczych czy gronkowcowych i wirusowego zapalenia wątroby typu B i C. Z pewnością na swoich uczelniach nie odbyli fakultatywnych (nieobowiązkowych) zajęć dotyczących diety i pomocniczego zastosowania witamin w lecznictwie. 

Nie mają również czasu na studiowanie literatury na ten temat, ani na uczestnictwo w licznych Konferencjach Medycznych w Polsce czy też zagranicznych.

Doktor G.Block  z Uniwersytetu Kalifornijskiego jak twierdzi, bierze dziennie 2-3 g witaminy C.


6/ Witamina C a choroby zakaźne

Dr.med. Frederik Klenner z uznaniem komentował w latach trzydziestych potencjał leczniczy witaminy C. 
Eksperymentował na sobie samym, swoich dzieciach i pacjentach, i przekonał się, że może zahamować rozwój chorób szczególnie wirusowych stanów zakaźnych u dzieci w przeciągu minut lub godzin od podania uderzeniowej dawki witaminy. 
Jako jeden z pierwszych zauważył i opisał zjawisko spadku witaminy C we krwi osób cierpiących na choroby zakaźne. Ostrość niedoboru zależała od długości trwania choroby i nasilenia objawów. Wydawało mu się jasne, że wiele tego rodzaju przypadków jest bezpośrednim następstwem poważnego braku witaminy w C w organizmie, graniczącego z niedoborem powodującym szkorbut. Mowa o naturalnej witaminie C.

Uważał, że pacjenci z niskim stężeniem witaminy C we krwi narażeni byli na ryzyko wirusowego zapalenia mózgu, płuc zapadnięcia w śpiączkę, a nawet śmierci.


Wiedział, że witamina C jest niezbędnym budulcem substancji międzykomórkowej, tworzącej wiązania włoskowatych naczyń krwionośnych. 

Łącza te mogły ulec osłabieniu, w wyniku, czego bakterie lub wirusy przeniknęłyby do mózgu. Gdy stężenie witaminy C we krwi spada do poziomu 1 mg na litr, włoskowate naczynia krwionośne stają się łamliwe. Zjawisko to poznano i opisano w latach czterdziestych.
Wiele badań poświęcono skutkom leczenia infekcji wirusowych witaminą C.

Znamy opisy badań nad leczniczym działaniem witaminy C na infekcje bakteryjne. W jednej z nich znajdujemy informację, że podanie witaminy C hamowało wzrost prątków gruźlicy.
Okazuje się też, że deaktywuje ona inne bakterie, w tym bakterie tyfusu, paciorkowce i laseczki tężca. Zaobserwowano też zjawisko deaktywacji toksyn tężca, dezynterii, dyfterytu i gronkowcowych stanów zakaźnych.

Brak witaminy C prowadzi do zaburzeń odporności organizmu na zakażenia i oddziaływanie niektórych toksyn. 
Wysoki poziom witaminy C w organizmie sprzyja tworzeniu maksymalnych zasobów glikogenu w wątrobie i wzmocnieniu jej czynności odtruwających. 
Ma to wielkie znaczenie we wszelkich infekcjach pasożytniczych (grzyby, bakterie, robaczyce), w zatruciach organizmu toksynami chemicznymi bądź w przypadku wszystkich rodzajów wirusowego zapalenia wątroby. 

Witamina C posiada właściwości obronne w stosunku do wielu substancji toksycznych: ołowiu, dwusiarczku węgla, aniliny i innych. 

Wg. Dr Clark, witamina C pomaga neutralizować wszystkie mykotoksyny pleśniowe (toksyny pochodne od grzybów), w tym również bardzo trującą - aflatoksynę. Sporysz również można zlikwidować/zneutralizować jego toksyny witaminą C, ale pomaga to na ok. 10 minut.

a/ Infekcje i przeziębienia – skuteczna dawka naturalnej witaminy C

Witamina C wywiera prawdopodobnie bezpośredni wpływ na niektóre z wirusów i bakterii;  działanie jej z drugiej strony polega na wzmacnianiu niektórych funkcji układu odpornościowego. Doktor Pauling doniósł, że witamina C niezbędna jest dla prawidłowego przebiegu procesów fagocytozy (pochłaniania drobnoustrojów chorobotwórczych przez białe krwinki). 
Krwinki odżywione witaminą C działają energicznie, a te o niskim stężeniu witaminy C reagują niemrawo. 
Gdy zbadano pewną populację Szkotów o dobrym stanie zdrowia, odżywiających się zgodnie z tradycjami szkockiej kuchni zaledwie przekraczającym wartość zapewniającą prawidłowe działanie mechanizmu fagocytozy. 
Jednakże w okresie przeziębienia poziom witaminy spada do połowy pierwotnej wartości i taki pozostawał przez kilka kolejnych dni. (W rezultacie chory był narażony na wyższe ryzyko infekcji wtórnych).
Dawka 250 mg witaminy C dziennie nie wystarcza, by podnieść stężenie witaminy C do poziomu zapewniającego właściwy przebieg fagocytozy. 
Dopiero 6 g witaminy C dziennie podawane na początku infekcji przeziębienia i 1 g w ciągu kolejnych dni utrzymywało fagocytozę na odpowiednim poziomie.
Zażywający witaminę C odczuli zauważalna ulgę i zmniejszenie nasilania objawów. Niezwykle interesujący jest też fakt,  że u pacjentów rozpoczynających kurację 6 g od razu pierwszego dnia choroby bardzo rzadko pojawiały się komplikacje w postaci wtórnych infekcji bakteryjnych.

Podczas przeziębienia dr Clark (biochemik) poleca dla osób dorosłych podanie dawki uderzeniowej 10 gram witaminy C dla wspomożenia neutralizacji mykotoksyn

Zdaniem dr Clark, leukocyty nadal potrzebować będą ok. 5 godzin, aby odzyskać zdolności obronne.
Chorym na infekcje wirusowe często podaje się profilaktycznie antybiotyki przeciw wtórnym infekcjom bakteryjnym, co znacznie osłabia ich własny układ obronny i również wymaga dodatkowego podania witaminy C oraz ochronnie AC Zymes.
Według doktorów Cathcarta, Paulinga i Camerona, witamina C rolę antybiotyków pełnić może skutecznie i bez skutków ubocznych, prawdopodobnie przez stymulowanie procesów fagocytozy.

W 1977 roku doktor J.Asfora przeprowadził jedno z najdoskonalszych do tej pory badań nad leczniczymi właściwościami witaminy C. 
W eksperymencie uczestniczyło stu trzydziestu trzech studentów medycyny, lekarzy i pacjentów miejscowego ośrodka zdrowia, którym podawano tysiąc miligramów witaminy C (porównywalne dawki do np. dwie tabletki C PLUS trzy razy dziennie lub 2 x po 1 tabl. C 500), albo placebo. 
Niektórzy rozpoczęli kurację już pierwszego dnia przeziębienia, a inni drugiego, jeszcze inni trzeciego. Zażywający witaminę C odczuli zauważalną ulgę w nasileniu objawów. 
Niezwykle interesujące jest też fakt, ze u pacjentów rozpoczynających kurację od razu pierwszego dnia  choroby bardzo rzadko pojawiały się komplikację w postaci wtórnych infekcji bakteryjnych. 
Inaczej, niż u pacjentów nie biorących witamin lub rozpoczynających kurację drugiego lub trzeciego dnia choroby. Wśród pacjentów rozpoczynających kurację witaminą C pierwszego dnia choroby, tylko w trzynastu procentach przypadków zanotowano wtórne infekcję bakteryjne.
W grupie pacjentów rozpoczynających kurację drugiego dnia ofiarą powikłań padło dwadzieścia procent badanych, analogiczny wynik wyniósł czterdzieści siedem procent w grupie rozpoczynających kurację trzeciego dnia. 
Wśród chorych zażywających placebo powikłania w postaci wtórnych infekcji bakteryjnych pojawiły się w trzydziestu dziewięciu procentach przypadków.
Witamina C wpływa też bezpośrednio na przeciwciała, czyli białka utworzone w białych krwinkach typu B, których zadanie polega na rozpoznawaniu i niszczeniu określonych bakterii.
U zdrowych studentów, którzy otrzymywali profilaktycznie dawkę 1 grama witaminy C przez okres 75 dni stwierdzono po zakończeniu podawania witaminy C znaczny wzrost liczby przeciwciał niezbędnych do walki z bakteriami i wirusami.


W dwadzieścia lat później, w latach sześćdziesiątych, doktor Archie Kalokerinos, pracownik australijskiej służby zdrowia, zauważył, że szczepienie dzieci aborygenów potrójną szczepionką DPT kończyło się śmiercią, co drugiego z małych pacjentów. 
Kalokerinous uważał, że układ immunologiczny tych dzieci został „obezwładniony” złą higieną żywienia – dietą składającą się z białego chleba i konserw przy całkowitym braku świeżych owoców. Postępując w myśl prostej logiki, podawał im codziennie uderzeniowe dawki witaminy C – wyliczone według zasady 100mg na każdy miesiąc życia. Tak, więc sześciomiesięczne dziecko dostawało 600mg dziennie. Jaki był efekt następnej rundy szczepień?
Obyło się bez jakichkolwiek ofiar. Inni lekarze naśladują terapię doktora Kalokerinosa; niektóre dzieci dostają tysiąc miligramów witaminy C (1 gram) dziennie w okresie szczepień .

 W 1950 roku pojawiło się w piśmie Journal of the American Medical Association sprawozdanie z badań potwierdzających wartość witaminy C w leczeniu schorzeń dziecięcych.

Dziewięcioro dzieci chorych na koklusz leczono podając witaminę C. Dawka wynosiła początkowo 500 mg dziennie, zmniejszano ją stopniowo o sto miligramów dziennie aż do osiągnięcia dawki stu miligramów, którą utrzymywano aż do wyzdrowienia dziecka. 

Pacjenci otrzymujący witaminę C zdrowieli w ciągu piętnastu do dwudziestu pięciu dni, a dzieci otrzymujące szczepionkę zdrowiały po przeciętnie trzydziestu czterech dniach. 
Imponująco przedstawia się jeden aspekt tej kuracji: w przypadkach, gdy podawanie witaminy rozpoczęto w fazie kataralnej choroby, „udało się całkowicie uniknąć fazy spazmodycznej (wykrztuśnej)”.

Aby zmniejszyć dokuczliwość przeziębień osoby dorosłe profilaktycznie przyjmować powinny 1000mg witaminy C dwa razy dziennie. Wykazano, że taka dawka obniża poziom histaminy we krwi o około 40% (histamina wywoduje stan zapalny, alergię, astmę, duszności, zapalenie pęcherza i inne bóle, nieżyt nosa i łzawienie oczu).



Witamina C jest niezbędnym budulcem substancji międzykomórkowej, tworzącej wiązania włoskowatych naczyń krwionośnych. Łącza te mogły ulec osłabieniu, w wyniku czego bakterie lub wirusy przeniknęłyby do mózgu. 
Z książki "Ominąć antybiotyki" znamy opowieść o trzyletniej dziewczynce, u której wskutek powikłań pogrypowych rozwinęło się zapalenie mózgu. Przez tydzień leżała nieruchomo w szpitalnym łóżku, obezwładniona przez chorobę, z wysiłkiem przełykając w porze obiadowej kilka łyżek płynnych odżywek. Ojciec zapytał lekarzy czy nie mogłaby tu pomóc witamina C.
Absurd. 
Jeśli upiera się pan przy jej podawaniu, proszę sobie znaleźć innego lekarza – usłyszał.
Czy mógłbym przynieść jej trochę lodów zamiast galaretki, którą dajecie na obiad? – zapytał ojciec usłużnym tonem.
Owszem na to mu pozwolono.  
Ojciec co dzień przynosił ulubione przez dziecko lody waniliowe, do których każdorazowo dosypywał po 4000 mg (4 gramy) sproszkowanej witaminy C
Po czterech zaledwie dniach „lodowej kuracji” dziecko siadło, jadło normalnie i mogło się swobodnie poruszać. Minęło jeszcze kilka dni i dziewczynka opuściła szpital. 
W karcie choroby zapisano: „spontaniczne wyzdrowienie z zapalenia mózgu”.

 d/ Wirusy, wirusowe zapalenie wątroby typu B i C, AIDS, mononukleoza  i pneumocystoza

Naturalna witamina C jest silnym w działaniu przeciwutleniaczem rozpuszczalnym w wodzie, co powoduje jej łatwe przenikanie do tych tkanek, które są bogate w wodę.  
Przenika ona do każdej komórki i hamuje rozwój grzybów, bakterii czy wirusów, które mogły ją opanować i rozpocząć akcję zmiany kodów genetycznych. Komórka pęka i obumiera, nie pozostawiając aktywnych wirusów, które mogłyby kontynuować niszczycielską działalność. 

Po przeprowadzeniu w latach trzydziestych swoich badań nad działaniem tej witaminy dr med. Frederik Klenner sformułował następujące wnioski: „Stopień neutralizacji infekcji wirusowej jest proporcjonalny do stężenia witaminy C w organizmie  i okresu jej działania”.


Witamina C łączy się z wirusem, bakterią lub substancją chemiczną, tworząc nowy związek, który musi zostać utleniony przez dalsze ilości witaminy C. 
Dlatego leczenie witaminą C należy kontynuować przez dłuższy czas nawet po wystąpieniu pierwszych oznak polepszenia. 
W odniesieniu do układu immunologicznego witamina C wspiera funkcjonowanie gruczołów nadnerczy natężonego wysiłku, stymuluje produkcję interferonu, tym samym wzmacnia działanie przeciwwirusowe  i przeciwbakteryjne białych krwinek.
Niedobór witaminy C powoduje spadek liczby limfocytów T, na których opiera się działanie układu immunologicznego. A przecież tworzą one pierwszą linię  obrony w walce z wirusami i bakteriami atakującymi nasz organizm.

Doktor Cheraskin porównuje działanie witaminy C na wirusy do działania antybiotyków, które nie mają tu pola do popisu. 
Witamina C działa stymulujące na układ odpornościowy, powodując wzrost poziomu silnego antyoksydantu glutationu, niezbędnego dla prawidłowego działania obronności organizmu.
Nawet nieznaczny niedobór witaminy C może powodować zaburzenia w funkcjonowaniu układu odpornościowego oraz jego podatność na wszelkie infekcje bakteryjne, grzybicze i wirusowa.


Wysoki poziom witaminy C w organizmie sprzyja tworzeniu maksymalnych zasobów glikogenu w wątrobie i wzmocnieniu jej czynności odtruwających. 
Stąd znaczenie witaminy C rośnie jeszcze bardziej w obliczu postępującego wciąż wzrostu liczby zachorowań na zapalenie wątroby typu B i C, na ASIDS i pneumocystozę. 

Doktor Smitha wezwano raz do pacjenta cierpiącego na AIDS, znajdującego się w stanie pół-śpiączki, z powikłanym zapaleniem płuc. Jego skóra przybrała odcień niebieskawa, chociaż przez cewnik umieszczony przez nozdrza do organizmu chorego wpływało co minuta sześć do ośmiu litrów tlenu. Doktor Smith zaordynował cztery zastrzyki domięśniowe po 5 gramów witaminy C (łącznie 20g wit.C  w oba mięśnie trójgłowe ramienia i w oba pośladki). Już po ośmiu godzinach stan pacjenta uległ poprawie wciąż był oczywiście ciężko chorym człowiekiem, lecz potrzebował tylko 4 litrów tlenu na minutę, a po tygodniu takiej kuracji wrócił do domu.

Doktor Roger   Williams sugeruje, że prawidłowa dzienna dawka witaminy C oscyluje wokół ilości 2-2,5 g. Osoby palące przyswajają witaminę C skrajnie źle. Nawet przy stałym zażywaniu jej z pokarmem – cały czas występuje u nich deficyt.

W okresie infekcji możesz bezpiecznie zwiększyć spożycie do 10 czy 20 gramów dziennie. 

W przypadku mononukleozy zakaźnej można zdecydować się na dawkę 100 gramów dziennie (również w zastrzykach i mega dawkach np. C1000), aż do ustąpienia objawów. Ze zwiększeniem dawek wg.Dr R. Williams nie wiąże się zupełnie żadne niebezpieczeństwo toksykacji, szczególnie w przypadku krótkotrwałych kuracji. 
W prowadzonych badaniach nie stwierdzono żadnych zaburzeń nawet po dziennych dawkach rzędu 10 g podawanych w ciągu kilku lat. 
Brakuje też dowodów, które mogłyby potwierdzić związek między przyjmowaniem naturalnej  witaminy C a powstawaniem kamicy układu moczowego, co może mieć miejsce w przypadku przyjmowania syntetycznej witaminy C i spożywania dużej ilości białek zwierzęcych oraz np. pasteryzowanego mleka. 
Nie potwierdziły się także  obawy, że witamin C sprzyja gromadzeniu w organizmie nadmiaru ilości żelaza.  
Osoby z zaburzeniami np. chore na hemochromatozę powinny jednak stosowanie witaminy C skonsultować ze swoim lekarzem.

Skoro informacje o korzyściach płynących ze spożywania tej jakże pospolitej, lecz jednocześnie niezwykłej witaminy ujrzały już światło dzienne, być może świat lekarski przeanalizuje ponownie w sposób obiektywny pionierskie prace doktorów Klennera, Cathcarta i innych, poświęcone wykorzystaniu witaminy C w walce z chorobami zakaźnymi

Może się wówczas okazać, że witamina ta stanie w rzędzie najskuteczniejszych środków antybakteryjnych, antywirusowych i podnoszących sprawność układu odpornościowego. 
Dr Clark w swojej Książe „Kuracja życia”, poleca stosowanie dużej ilości witaminy C w profilaktyce wszelkich chorób pasożytniczych (grzybice, bakterie chorobotwórcze i robaczyce) oraz w zatruciu organizmu toksynami.



Według dr Mathiasa Ratha twórcy nowej teorii choroby wieńcowej, brak witaminy C wpływa na podwyższenie poziomu cholesterolu, trójglicerydów, apoproteiny i lipoproteiny A - która służy do naprawy uszkodzonych i nieszczelnych ścian naczyń krwionośnych. 
Brak witaminy C zwiększa ryzyko choroby wieńcowej poprzez odkładanie złogów na ścianach tętnic. 
Zwiększone spożycie witaminy C podwyższa poziom "dobrego" cholesterolu HDL, który usuwa nadmiar "złego" cholesterolu LDL, zmniejsza jego nadmierną produkcję i pomaga w emulgowaniu go przez żółć. Dzięki temu zmniejsza się ilość niepotrzebnych złogów miażdżycowych. 
Dowiedziono, że dzienna dawka 500mg witaminy C może doprowadzić do zredukowania blaszek miażdżycowych w ciągu 2-6 miesięcy. 
Dr Rath udowodnił, że skoro niedobór witaminy C jest powszechną przyczyną chorób krążenia u ludzi, to uzupełnianie tej witaminy, jest uniwersalnym lekarstwem na powyższe choroby.


8/ Brać czy nie brać naturalną witaminę C (C Plus, C Lion Kids, C 500 lub C 1000?

Artykuł z NEWS California Fitness , rocznik 2 nr7 – lipiec 1998r.

Prof. Dr Oliver Racz ,  biochemik – patofizjolog, prorektor Akademii Medycznej w Koszycach



W latach dziewięćdziesiątych XX w. media roztrąbiły na cały świat, że:
 „witamina C może spowodować raka.”

To jest absolutnie sprzeczne z tym, co dziś wiemy o kwasie askorbinowym. Jest on doskonałym przeciwutleniaczem, pobudza układ immunologiczny, chroni przed miażdżycą i rakiem, itp. każdy chemik i badacz dobrze zorientowany w literaturze fachowej wie, że invitro kwas askorbinowy może uszkodzić komórki. Wielu już wykonało takie badania, jednak ich wyniki są dalekie od tego co się dzieje w naszym organizmie z naturalną witaminą C.

Wyniki badań zespołu badawczego profesora Lunec opublikowało w jednym z najbardziej znanych czasopism specjalistycznych Nature – co prawda nie w formie artykułu naukowego, lecz tylko listu. Jednak po przeczytaniu publikacji mogę jednoznacznie powiedzieć: artykuł nie stwierdza, że witamina C może spowodować raka, miażdżycę lub inne uszkodzenie zdrowia. Zespół prof. Lunec badał działanie witaminy C w taki sposób, że mierzył poziom dwóch wskaźników w limfocytach (jeden z rodzajów obronnych krwinek białych), które według dzisiejszej wiedzy – wskazują na oksydacyjne uszkodzenie kwasów nukleinowych. Zespół ocenił swoje wyniki w ten sposób, że daje to do myślenia i składnia do ostrożności. Nie twierdzi się jednak nic konkretnego, co wskazywałoby na szkodliwe działanie witaminy C.
Badania te są rzeczywiście ciekawe, jednak ja nie oceniam ich jako dowodów na wyrządzanie szkód. Dwa mierzone składniki w jednym typie komórek zmieniły się w sprzecznym ze sobą kierunku.
W badaniach naukowych piękne jest właśnie to, że wyniki są często nieoczekiwane.
Jestem przekonany, że zapobieganie najczęstszym chorobom (rak, atak serca itp.) za pomocą antyoksydantów jest jedną z obietnic przyszłości.  Zdaje sobie jednak sprawę z tego, że w tej dziedzinie  potrzebne jest jeszcze bardzo dużo badań.
Profesor Gey wykonał swoje pierwsze badania  nad zależnością między antyoksydantami (w tym naturalna witamina C) a chorobą niedokrwienną serca ponad dziesięć lat temu. A niedawno kilka zespołów – porównując prowadzone przez długie lata badania – doszło do jednoznacznego wniosku, że brak antyoksydantów w organizmie jest jednym  z głównych czynników ryzyka miażdżycy. 

Na koniec drobnostka.
Podczas, gdy my dyskutujemy o tym, czy potrzebujemy 60 czy 600 mg witaminy C dziennie, przeważająca większość zwierząt (z wyjątkiem człowieka i świnki morskiej) sama produkuje kwas askorbinowy na własne potrzeby – i to wcale w niemałej ilości. Przeliczając na człowieka, u owczarka niemieckiego ( waga masy ciała ok. 32-35 kg) dzienna produkcja wynosi ok. 25 gramów (25000mg) witaminy C.

Psy, koty, gołębie, sarny nie czytają gazet i biedne niestety  nie wiedzą, jak witamina C jest „szkodliwa”. 

Artykuł    prof. Dr Oliver Racz ,  biochemik – patofizjolog, prorektor Akademii Medycznej w Koszycach